25-09-2005, 12:28
W nożach ze stałą głownią CS, jest ona poryta czarną warstwą proszkową. Więc tam musimy się troszczyć tylko oten cieniutki nie zabezpieczony pasek ostrza. Gorzej w takim składanym trail Guide, gdzie tego zabezpieczenia nie ma.
Co do walki z korozją głowni, to przeżyłem to gdy używałem polskiego noża szturmowego wz. 56. Nóz jako uzytkowy był do kitu, ale w tamtych czasach to było dla mnie cudo (i nie tylko dla mnie). Wystarczyło porkoic ogórki konserwowe, żeby nastepnego dnia pow yjęciu z pochwy głownią pokrywały piekne plamki rdzy. Wyprawcowałem wtedy procedurą, po każdym uzyciu noż, wytrzeć głownię do sucha. przed schowanie do pochwy przetrzeć doowlnym smarem. najlepiej jadalnym (bo nie chcę mieć chleba smarowanego towotem). Używałem więć najczęściej masła, margayny lub smalcu z puszki od mielonki.
Co do moje słabości do CS i Carbon V, wzieła się ona od tego, że profesjonalny kontakt z nożami rozpoczołem od mailowego kontaktu z Marcinem Ogórkiem (a Ci co czytają komandosa, zauważą że on na początku głownie opisywał CS i carbon V). Mój pierwszy porządny i drugi nóż też był CS.
Co do walki z korozją głowni, to przeżyłem to gdy używałem polskiego noża szturmowego wz. 56. Nóz jako uzytkowy był do kitu, ale w tamtych czasach to było dla mnie cudo (i nie tylko dla mnie). Wystarczyło porkoic ogórki konserwowe, żeby nastepnego dnia pow yjęciu z pochwy głownią pokrywały piekne plamki rdzy. Wyprawcowałem wtedy procedurą, po każdym uzyciu noż, wytrzeć głownię do sucha. przed schowanie do pochwy przetrzeć doowlnym smarem. najlepiej jadalnym (bo nie chcę mieć chleba smarowanego towotem). Używałem więć najczęściej masła, margayny lub smalcu z puszki od mielonki.
Co do moje słabości do CS i Carbon V, wzieła się ona od tego, że profesjonalny kontakt z nożami rozpoczołem od mailowego kontaktu z Marcinem Ogórkiem (a Ci co czytają komandosa, zauważą że on na początku głownie opisywał CS i carbon V). Mój pierwszy porządny i drugi nóż też był CS.